Ta historia pokazuje, że nigdy nie wolno sprzeciwiać się swoim
uczuciom. Trzeba się starać, aż do utraty sił. Mimo przeciwności losu
iść pod prąd. Być wierny sobie. Do końca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zaczynają się wakacje. Nareszcie mogę odpocząć od zgiełku miasta i
natrętnych koleżanek, które wiecznie powtarzają mi jak mam żyć. Jakich
wyborów dokonywać, kogo kochać,kim być. Ich cięty uwagi nie raz
sprawiały mi przykrość. Do dziś pamiętam słowa Moniki ,,Masz 17 lat i
nadal nie masz faceta. Wolisz dziewczyny czy jak? Może nam to
wyjaśnisz?". Nie umiałam odpowiadać na ich zaczepki. Po prostu je
ignorowałam. Niestety, było po mnie widać, że się tym przyjmuję. Nie
dochodziło do nich, że nie szukam faceta na siłę. Wolę poczekać.
Przypomniałam sobie słowa Dominiki: ,, Jak będziesz ciągle się obijać
to zostaniesz starą panną z kotami. Weź się za siebie, dziewucho.
Niedługo całe życie przemknie ci przed oczami." Ich teksty z dnia na
dzień stawały się coraz ostrzejsze. Po kilku miesiącach zaczęli
wysmarowywać mnie w internecie. Jak mam sobie znaleźć sobie chłopaka,
skoro cały czas mnie obrażali publicznie? Ale ten etap mojego życia
minął. Skończyłam gimnazjum. W następnym roku idę do liceum. Teraz
wyjeżdżam na całe dwa miesiące do babci. Nad morze. Ale nie będę tam
tylko wypoczywała. Muszę opiekować się nią i ją pilnować. Ostatnio
pogorszył się jej stan zdrowia. Rodzice nie mogli ze mną do niej
pojechać. Dlatego wysłali mnie samą. Podobał mi się Sopot. Do tego ta
plaża.... Kocham pływać. Od urodzenia rozwijałam tą pasję. Dzięki
treningom pływam lepiej niż nie jeden pływak. Z babcią jakoś sobie
radzę. Nie jest tak źle jak mi się wydawało. Powoli przyzwyczajałam się
do zaistniałej sytuacji. Rodzice często do mnie dzwonili, ,,koleżanki"
rzadko. Niby miały być to dla mnie zwykłe wakacje. Nic szczególnego. Ale
moje nastawienie zmieniło się gdy pewnego słonecznego dnia weszłam do
miejscowej restauracji w celu kupienia lodów i czegoś do picia. Nie była
to nad zbyt bogata restauracja. Normalna, tania knajpka. Szybkim
krokiem udałam się w stronę kasy. Zamówiłam jedzenie i poszłam usiąść do
stolika. Na lody i colę, nie musiałam długo czekać. Do mojego stolika
podszedł przystojny kelner o brązowych postawionych włosach i cudownym
uśmiechu. W pośpiechu dał mi jedzenie. ,,Ale z niego ciacho" -
pomyślałam. On rzucił na mnie tylko wesołe spojrzenie i wyszedł. Na jego
plakietce przeczytałam jego imię: Jake. W myślach cały czas powtarzałam
sobie, że nie mogę przepuścić takiej szansy. Taki typ może się już mi
więcej nie trafić. Ale co mam zrobić?! O razu zapraszać faceta na
randkę? Nigdy nikogo nie podrywałam. Nie wiem jak to się robi.
Chyba
spróbuję jutro - pomyślałam. Z takim postanowieniem wyszłam z knajpy.
Szybko skierowałam się w stronę domu i zaczęłam obmyślać plan. Jak
zacząć rozmowę? Jak go zaczepić? Postanowiłam te pytanie zadać Google.
Wnet otworzyło się tysiąc stron i pytań dziewczyn o podobnych
problemach. Przeczytałam około 2000 odpowiedzi. Wszystkie były zbyt
banalne na takiego szatyna jak on. Nagle dostrzegłam idealną propozycję.
Miałam zacząć na niego krzyczeć i ochrzaniać go za fatalną obsługę. On
miał wtedy mnie zacząć przepraszać i w ramach przeprosin zaprosić na
obiad. Och... jak bardzo bym tego chciała.
Muszę spróbować. Nie
umiałam czekać do następnego dnia. Już wieczorem byłam pod barem ,,Złote
oko". Przez ono zauważyłam szatyna. Mega przystojny Emotikon tongue
Nie czekałam dłużej. Weszłam do baru i spokojnie usiadłam się na
krześle. Postanowiłam czekać, aż sam do mnie podejdzie. Co również
szybko się stało. Stanął koło mnie ze swoim szarmanckim uśmiechem. Było w
nim coś co mnie do niego przyciągało. Zaczęłam rozmowę:
- Długo musiałam na Pana czekać. - wy burknęłam.
- Przepraszam, ale mamy wiele klientów. - odpowiedział pewny siebie przystojniak.
- Dobrze, to teraz zobaczymy jak się Pan Jake wykaże. - oznajmiłam groźnym tonem.
Po tych słowach delikatnie się speszył. Zauważyłam to. Może wreszcie nie będzie w stosunku do mnie taki oschły.
- Czego sobie Pani życzy? - zapytał z lekkim grymasem.
- Poproszę lody waniliowe z polewą toffi i posypką z truskawki. Do tego
życzę sobie kawę latte z niewielką pianką, aczkolwiek ma być puszysta
na swój sposób. Napój ma być w temperaturze około 25 stopni Celsjusza.
Cieplejszej albo zimniejszej nie przyjmuję. Lody proszę zapakować w
plastikowym kubeczku. Ma być przezroczysty. To wszystko. - skończyłam
swoje zamówienie.
Chłopak zaniemówił. Powoli zaczął analizować swoje notatki.
- Takiej posypki nie mamy a polewa jest tylko czekoladowa. - zauważył.
- To niech Pan poda tą czekoladową i bez posypki, proszę. - dodałam.
Jake znów zaczął skreślać coś w swoim notatniku. Ludzie zaczęli się na nas gapić, bo stoi przy mnie wystarczająco długo.
- Mamy tylko kawę sypaną. Po za tym lody są tylko w rożku. - oznajmił niemiłym tonem.
Zaczęłam działać. Wstałam z miejsca i zaczęłam na niego krzyczeć.
Wymyślałam przezwiska na poczekaniu. Po skończonym wypowiedzeniu
usiadłam znów na stoliku, czekając na jego reakcję.
- W takim razie przepraszam, ale nie znajdzie Pani u nas tego czego szuka.- wyszeptał.
- I tyle mi powiesz?! - krzyknęłam.
- Tak. - oznajmił.
- Dobrze! Do wiedzenia, niewdzięczniku! - wykrzyczałam.
On popatrzył na mnie z wielkim bananem na twarzy. Z czego się tak
śmiał?! Z tego, że zrobiłam z siebie idiotkę przed całą kawiarnią, aby
go poderwać? Najwyraźniej. Jestem już u niego skończona. Nie mam żadnych
szans. Po chwili zaczęłam płakać. Mimo tego szłam wolnym krokiem w
kierunku mola. Poczułam czyiś dotyk na swoim ramieniu. Może to on?
Niemożliwe. Nie wyszedł, by z pracy dla mnie. Odwróciłam się. Przede mną
stał wysoki brunet z zatroskaną twarzą.
- Dlaczego taka ładna dziewczyna jak ty, płaczę? - spytał miłym tonem.
- Daruj sobie. - oznajmiłam.
- Nie daruję. - uśmiechnął się lekko.
Nie chciałam z nikim gadać. Po prostu ominęłam go i szłam w kierunku
domu. Gdy byłam już przy domu odwróciłam się za siebie. Nie było go.
Chyba sobie odpuścił. Na szczęście. Wnet ktoś złapał mnie za oczy.
- Zgadnij kto to? - zapytał tajemniczo.
- Jake? - odpowiedziałam niepewnie.
- Jaki Jake? Jestem Diego. - puścił mnie.
Odwróciłam się. Moim oczom ukazał się mój prześladowca.
- Śledziłeś mnie? Dlaczego w ogóle zawracasz sobie mną głowę? - zapytałam z pogardą.
- Bo się o ciebie martwię? - oznajmił to jakby była to najoczywiściej sza rzecz na świecie.
- Weź się odwal. NIE MAM OCHOTY NA NOWE ZNAJOMOŚCI. - powiedziałam mu jasno.
- To powiedz chociaż jak się nazywasz. - wy burknął smutny.
Zawiódł się na mnie . W sumie nie był on taki zły. Po prostu chciał mnie bliżej poznać.
Podałam mu swój numer telefonu.
- Zadzwoń, proszę! - uśmiechnęłam się.
- Na pewno. - odwzajemnił uśmiech.
Dzięki tej rozmowie przez chwilę zapomniałam o upokorzeniu przez jakie
przeszłam. Może to Diego jest tym jedynym? Jestem lekko świrnięta, z
minuty na minute zmieniam zdanie. Nie wierzyłam sama sobie, ale zaczęłam
tą znajomość i polubiłam go. Bardzo zmęczona położyłam się spać.
Następnego dnia rano obudził mnie krzyk babci.
- Kochana wnuczko otwórz drzwi. Zamówiłam śniadanie!
- Już idę.
Wstałam z łóżka i powolnym krokiem zmierzałam w stronę drzwi
frontowych. Otworzył je i moim oczom ukazał się Jake? Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom. Największe ciacho stoi przede mną, a ją nawet
nie rozczesałam włosów.
- To Pani zamówienie - oznajmił.
Podał mi białe pudełko. Ja dałam mu naszykowane wcześniej pieniądze, za posiłek.
- Znowu będziesz na mnie krzyczeć? - spytał śmiesznym tonem.
- Bardzo przepraszam za tamtą sytuację. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chciałam zwrócić na siebie twoją uwagę.- wymruczałam.
- Po co? - zażartował
- Bo chciałam się z Tobą umówić. - powiedziałam prosto z mostu. Byłam, aż nad zbyt pewna siebie.
- To mogłaś zapytać. Pewnie, że z Tobą się spotkam.
Chciałam wrzeszczeć z radości po całym domu. Byłam najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
- To dzisiaj o 15.00 pod barem? - pytam.
- Pasuje. - szepnął.
Po chwili opuścił pomieszczenie. Nie mogłam uwierzyć własnemu
szczęściu. Z pośpiechem zjadłam śniadanie i wykonałam poranne czynności.
Kiedy znalazłam już tą idealną, zadzwonił telefon. Pełna optymizmu
odebrałam.
- Cześć. Rozmawiasz z najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. W czym mogę pomóc? - zapytałam radośnie.
- Wczoraj gdy Cie poznałem, płakałaś. Teraz jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi? - odpowiedział znajomy mi głos.
- Tak jakoś wyszło. Czego chcesz? - zapytałam.
- Poznać twoje imię. Nie wiem nawet jak się do Ciebie zwracać. Ale coraz bardziej mnie zaskakujesz. - oznajmił
- To miłe. Jestem Laura Kasani. 17- letnią dziewczyną, która
przyjechała do Sopotu w celu opiekowania się babcią. Przy okazji mogę
trochę odpocząć. - opowiedziałam mu.
- To jeśli chcesz ,,trochę" odpocząć to może chciałabyś się ze mną spotkać? - zapytał już mało pewnym głosem.
- Pewnie! Jutro o 9.00 na molo, czekam! - szybko krzyknęłam i rozłączyłam się.
Teraz sądzę, że to był mega zły pomysł. Narobię mu nadzieji, a ja czuję
do niego tylko i WYŁĄCZNIE przyjaźń. Niestety, nie mogę już tego
odwołać. Skrzywdziłabym go jeszcze bardziej. Z tymi bijącymi się
myślami, poszłam poszukać odpowiedniego stroju na dzisiejszą randkę, nie
spotkanie...Po długim czasie, wybrałam różową sukienkę i pudrowe
szpilki. ( od aut. ~Nie będę tutaj opisywać całego stroju.) Był bardzo
kobiecy. Myślę, że mu się spodoba. Z radością i wielką nadzieją czekałam
na 15.00. Wybiła 14.50. Nie chciałam dłużej czekać. Nie lubię się
spóźniać. Poszłam, a raczej pobiegłam na miejsce spotkania. Usiadłam na
ławce i spokojnie czekałam na NIEGO. Widziałam setki ludzi, którzy
dziwnie się na mnie patrzyli. Była już 16.00 a go nie
było...Postanowiłam wejść do baru i o niego zapytać. Dowiedziałam się,
że Jake skończył pracę już o 13.00 i dzisiaj nie będzie już w pracy.
Zasmuciłam się. Wystawił mnie. Straciłam nadzieję. Ostatnio za często ją
tracę. Poszłam do domu, po cichu szlochając. Położyłam się na łóżku i
zaczęłam oglądać jakieś nudne romansidło. Nagle usłyszałam dzwonek do
drzwi. Pomyślałam : Może to ON? Czym prędzej pobiegłam otworzyć drzwi.
Otworzyłam drzwi...
♥♥♥
Hejo! Gdy byłam na wakacjach wpadł mi do głowy taki pomysł. Na początku
miał to być One Shot, ale widzę w tym opowiadaniu materiał na
rozdziały..... W późniejszych rozdziałach pojawią się również inne
osoby. Laura zdobędzie więcej przyjaciół?
Zmieniam bloga. Teraz będą tu dodawane również "szczęśliwe" historie. Myślę, że Wam się spodoba.
Zapraszam na moją stronkę na facebooku:
https://www.facebook.com/pages/Opowiadania-moim-%C5%BCyciem/1658547241032085?fref=ts
Tam rozdziały będą dodawane szybciej. Pojawią się na nim również inne historie. Tak samo jak na blogu. Proszę o lajki! To dla mnie mega ważne. Jeden przycisk, a możesz mnie uszczęśliwić. :)
Opowiadania moim życiem
Kochasz czytać? Masz swój drugi, własny świat? To blog dla CIEBIE!
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
wtorek, 30 czerwca 2015
Zagubiona cz.I
Ten czas bardzo szybko minął. Nigdy nie wyobrażałam sobie życia beż moich przyjaciół, a jednak. Rodzice po zakończeniu roku szkolnego, postanowili wysłać mnie do szkoły z internatem. Pozostały mi tylko wakacje. 2 miesiące pożegnań. Z każdym dniem zdawał sobie jeszcze większą sprawę z tego, że niedługo będę zmuszona odejść. Ale czy to jest jedyne rozwiązanie? Przecież mam tu przyjaciół, dom. Wolałabym chyba już umrzeć niż ich zostawić. Za dużo razem przeszliśmy, aby to zakończyć. Dlatego musiałam coś z tym zrobić. Próbowałam przekonywać rodziców - na próżno. Uważali, że z lepszym wykształceniem będzie mi lepiej w życiu. Mówili, że tam też poznam przyjaciół i będę ,,szczęśliwa". Powoli zaczynałam to rozumieć, ale gdy Piotrek przyszedł do mnie wszystko się zmieniło. W ten piękny, słoneczny dzień wyznał mi miłość. Nie mogłam go zostawić. Też go kochałam. Dlaczego na naszej drodze zawsze stawiają nam kłody pod nogi? Nie mieliśmy innego wyjścia. Musimy uciec.
piątek, 26 czerwca 2015
Żądza zemsty cz. V - ostatnia
Czekała bardzo dużo czasu, aż nadszedł ktoś kto mógłby ją uwolnić.Wreszcie do piwnicy wszedł człowiek. Facet w ciemnym kapturze wreszcie ją odciął. Teraz mogła zobaczyć jego twarz - był to jej wujek! Kochała go nad życie, zresztą cała rodzina uważała go za wzór do naśladowania. A on? Był mordercą i porywaczem? Nie mogła temu uwierzyć, ale za bardzo się bała, aby zadawać jakiekolwiek pytania. On z szyderczym uśmiechem zaprowadził ją do pokoju. Tam czekał na nią już jego kolega. Wtedy Honorata zaczęła błagać o litość. Na próżno. Zapytała się więc czemu to zrobił.
- Byłem pośmiewiskiem całej rodziny. Nie miałem pazura. Teraz go mam.
- Ale nie musiałeś zabijać swojego brata!
- Musiałem.
Od tamtej chwili nikt nic więcej nie powiedział. Nikt nic nie musiał mówić. Zapadła grobowa cisza. Nagle wujek Rafał wyciągnął pistolet. Podszedł bliżej do Honorci. Strzelił. Nie miała szans. Wujek zakopał ciało głęboko w lesie. Nigdy jej nie odnaleziono. Ciocia Izolda wiedziała, ale nie miała odwagi by coś z tym zrobić. Do końca życia żałowała tego, że nikomu o tym nie powiedziała. Żałowała, że nie mogła uratować jej życia.
- Byłem pośmiewiskiem całej rodziny. Nie miałem pazura. Teraz go mam.
- Ale nie musiałeś zabijać swojego brata!
- Musiałem.
Od tamtej chwili nikt nic więcej nie powiedział. Nikt nic nie musiał mówić. Zapadła grobowa cisza. Nagle wujek Rafał wyciągnął pistolet. Podszedł bliżej do Honorci. Strzelił. Nie miała szans. Wujek zakopał ciało głęboko w lesie. Nigdy jej nie odnaleziono. Ciocia Izolda wiedziała, ale nie miała odwagi by coś z tym zrobić. Do końca życia żałowała tego, że nikomu o tym nie powiedziała. Żałowała, że nie mogła uratować jej życia.
czwartek, 25 czerwca 2015
Żądza zemsty cz. IV
Honorata wcale się tym nie przestraszyła. Wręcz się ucieszyła, że niedługo będzie mogła skończyć tą misterną grę. Pobiegła szybko do domu i napisała na kartce: 13.06.15r. godz. 13.00. Podsunęła ją pod konar drzewa. Przez następne dni wyczekiwała owej 13.00. Gdy nadszedł ten dla niej ,,piękny" dzień była cała podniecona. Nawet nie zjadła śniadania, a już czekała w wyznaczonym miejscu z odpowiednim zaopatrzeniem. Wybiła 13.00. Ciemna postać powoli zbliża się do niej. Stanęła i spojrzała jej w oczy. Przerażający człowiek w kapturze wypowiedział następujące słowa: TWÓJ CZAS SIĘ SKOŃCZYŁ
Wtedy z tyłu ktoś całą siłą uderzył ją w głowę. Obudziła się dopiero w ciemnej piwnicy. Wszędzie obok była woda. Nie było nigdzie nawet promienia światła. To dodawało temu miejscu grozy. Nie wiedziała co robić. Płakać, krzyczeć czy od razu się zabić? Dodatkowo była przykuta łańcuchami do ściany. Wnet do pomieszczenia wszedł człowiek. Szepnął jej do ucha:
- Gotowa?
Honorata nie wiedziała co odpowiedzieć. Po chwili zastanowienia zapytała.
- Gdzie jestem? Czego ode mnie chcecie?
- Nadszedł twój kres. Za bardzo byłaś ciekawska.
- Zabiliście mi rodziców! I jeszcze mam wam dać spokój!? Nigdy! Lepiej od razu mnie zabijcie!!
- Tak też zrobimy. Przygotuj się.
Po tych słowach facet wyszedł. Honorata została sama. Zaczęła się zastanawiać nad swym losem. Uciec czy zginąć z honorem? Wtedy przypomniała sobie słowa cioci: ,,COKOLWIEK SIĘ STANIE BĄDŹ ZAWSZE SOBĄ". Uświadomiła sobie, że ma zadanie które musi wykonać. Życie za życie. Ząb za ząb. Nie miała innego wyjścia- musiała je wykonać.
Wtedy z tyłu ktoś całą siłą uderzył ją w głowę. Obudziła się dopiero w ciemnej piwnicy. Wszędzie obok była woda. Nie było nigdzie nawet promienia światła. To dodawało temu miejscu grozy. Nie wiedziała co robić. Płakać, krzyczeć czy od razu się zabić? Dodatkowo była przykuta łańcuchami do ściany. Wnet do pomieszczenia wszedł człowiek. Szepnął jej do ucha:
- Gotowa?
Honorata nie wiedziała co odpowiedzieć. Po chwili zastanowienia zapytała.
- Gdzie jestem? Czego ode mnie chcecie?
- Nadszedł twój kres. Za bardzo byłaś ciekawska.
- Zabiliście mi rodziców! I jeszcze mam wam dać spokój!? Nigdy! Lepiej od razu mnie zabijcie!!
- Tak też zrobimy. Przygotuj się.
Po tych słowach facet wyszedł. Honorata została sama. Zaczęła się zastanawiać nad swym losem. Uciec czy zginąć z honorem? Wtedy przypomniała sobie słowa cioci: ,,COKOLWIEK SIĘ STANIE BĄDŹ ZAWSZE SOBĄ". Uświadomiła sobie, że ma zadanie które musi wykonać. Życie za życie. Ząb za ząb. Nie miała innego wyjścia- musiała je wykonać.
wtorek, 23 czerwca 2015
Żądza zemsy cz. III
Czekała na nich całe dwa dni. Jutro miała już wracać ciocia. Z każdą godziną Honorata była coraz bardziej zdeterminowana. W pewnej chwili usłyszała cichy szelest w ogrodzie. postanowiła to sprawdzić. Wyszła na zewnątrz i poczuła chłodny powiew wiatru.
- To pewnie drzewa szeleściły - mruknęła do siebie.
Gdy miała już wracać do domu zza krzaków wyłoniła się ciemna sylwetka. Honorata natychmiast zaczęła uciekać do domu. Kiedy była już w swoim pokoju przerażona weszła po łóżko. Przesiedziała pod nim dobre 3 godziny. Nagle usłyszała tupot nóg wchodzących po schodach. Ze strachu prawie zemdlała. Gdy człowiek wszedł do jej pokoju zamarła....
Wtedy usłyszała słodki głos swojej ciotki Izoldy.
- Honorciu, gdzie jesteś? Specjalnie dla ciebie przyleciałam wcześniej z Kanady. Mam dla ciebie kilka prezentów.
Honoracie spadł kamień z serca. Pierwszy raz w życiu ucieszyła się na widok swojej ciotki. Może i ne była dla niej wyrozumiała i sprawiedliwa, ale ją kochała. Nie zadawała mnóstwa pytań gdy wystraszona wychodziła spod łóżka. Po prostu ją przytuliła. Resztę dnia spędziły w swoim towarzystwie. Honorata przez chwilę zapomniała o swoich problemach. Niestety, gdy tylko się położyła pragnienie zemsty wróciło. Następnego dnia wybrała się do miejsca gdzie zobaczyła ową postać. Na miejscu znalazła kartkę z napisem: ,,TO JESZCZE NIE KONIEC TWOJEJ MĘKI". Pod napisem małymi literami było napisane ,,zostaw tu kartkę z datą kiedy mamy się spotkać".
- To pewnie drzewa szeleściły - mruknęła do siebie.
Gdy miała już wracać do domu zza krzaków wyłoniła się ciemna sylwetka. Honorata natychmiast zaczęła uciekać do domu. Kiedy była już w swoim pokoju przerażona weszła po łóżko. Przesiedziała pod nim dobre 3 godziny. Nagle usłyszała tupot nóg wchodzących po schodach. Ze strachu prawie zemdlała. Gdy człowiek wszedł do jej pokoju zamarła....
Wtedy usłyszała słodki głos swojej ciotki Izoldy.
- Honorciu, gdzie jesteś? Specjalnie dla ciebie przyleciałam wcześniej z Kanady. Mam dla ciebie kilka prezentów.
Honoracie spadł kamień z serca. Pierwszy raz w życiu ucieszyła się na widok swojej ciotki. Może i ne była dla niej wyrozumiała i sprawiedliwa, ale ją kochała. Nie zadawała mnóstwa pytań gdy wystraszona wychodziła spod łóżka. Po prostu ją przytuliła. Resztę dnia spędziły w swoim towarzystwie. Honorata przez chwilę zapomniała o swoich problemach. Niestety, gdy tylko się położyła pragnienie zemsty wróciło. Następnego dnia wybrała się do miejsca gdzie zobaczyła ową postać. Na miejscu znalazła kartkę z napisem: ,,TO JESZCZE NIE KONIEC TWOJEJ MĘKI". Pod napisem małymi literami było napisane ,,zostaw tu kartkę z datą kiedy mamy się spotkać".
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Żądza zemsty cz. II
Gdy dowiedziała się, że przez następne dni będzie sama w domu ( gdyż, jej ciotka wyjeżdża za granice) natychmiast powiadomiła o tym wydarzeniu całą rodzinę i przyjaciół. Wiedziała, że mordercy muszą być blisko niej. Gdy zabijano jej rodziców była wtedy u babci. Zbrodniarze musieli doskonale wiedzieć kiedy Honorci nie będzie w domu. Dlatego i ona sama chciała im pomóc.
Kiedy nadszedł ten wielki dzień bardzo się stresowała. Czuła, że nie jest gotowa na tak radykalne kroki. Ale wiedziała tez, że tylko w ten sposób wybawi dusze mamy i taty. Była przygotowana na to już od kilku dni. Gdy tylko mieli wejść do środka rzuci się na nich z siekierą i nożem. Nie będzie miłosierna. Poćwiartuje ich zwłoki i wyrzuci na pożarcie psom. W tym czasie będzie zacierała ślady zbrodni. Postanowiła, że od tej chwili będzie spać spokojnie. Wreszcie sprawiedliwości stanie się za dość,
Kiedy nadszedł ten wielki dzień bardzo się stresowała. Czuła, że nie jest gotowa na tak radykalne kroki. Ale wiedziała tez, że tylko w ten sposób wybawi dusze mamy i taty. Była przygotowana na to już od kilku dni. Gdy tylko mieli wejść do środka rzuci się na nich z siekierą i nożem. Nie będzie miłosierna. Poćwiartuje ich zwłoki i wyrzuci na pożarcie psom. W tym czasie będzie zacierała ślady zbrodni. Postanowiła, że od tej chwili będzie spać spokojnie. Wreszcie sprawiedliwości stanie się za dość,
Informacje
Na tym blogu będą pojawiać się nie tylko kryminały czy horrory. Będę również pisała o normalnym życiu, normalnych problemach, normalnych klęskach. Muszę się również przyznać, że w większości przypadków nie będzie happy endu.
Postaram się dodawać opowiadania codziennie. Mamy za chwilę wakacje dlatego nie powinno to sprawiać większego kłopotu.
Pozdrawiam :)
Postaram się dodawać opowiadania codziennie. Mamy za chwilę wakacje dlatego nie powinno to sprawiać większego kłopotu.
Pozdrawiam :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)